Uroczyste otwarcie Skweru im. Raoula Wallenberga w Szczecinie
Podczas Dni Skandynawskich w Szczecinie odbyło się oficjalne otwarcie Skweru im. Raoula Wallenberga, szwedzkiego dyplomaty, który podczas II wojny światowej uratował ok. stu tysięcy węgierskich Żydów.
Skwer położony jest między al. Wyzwolenia a ul. Stanisława Staszica, vis a vis dawnej szkoły żydowskiej.
W uroczystym otwarciu skweru obecny był Ambasador Szwecji Staffan Herrström, a także ambasadorowie Węgier i Danii.
Raoul Wallenberg urodził się w 1912 roku w Lidingö pod Sztokholmem. Studiował w Paryżu i w Stanach Zjednoczonych. Z wykształcenia był architektem. W latach 30. rozpoczął pracę w handlu. Najpierw pracował w szwedzkiej firmie handlującej w RPA materiałami budowlanymi, a następnie rozpoczął współpracę z węgierskim Żydem Kálmánem Lauerem, właścicielem firmy importowo-eksportowej, działającej w Szwecji i na Węgrzech.
W połowie 1944 roku został sekretarzem ambasady Szwecji w Budapeszcie, dokąd został wysłany przez Sztokholm we współpracy z amerykańskim państwowym organem ds. uchodźców wojennych – Komitetu ds. Uchodźców Wojennych (War Refugee Board). Jego zadaniem była ochrona cywilów, zwłaszcza Żydów, przed prześladowaniami ze strony strzałokrzyżowców i nazistów. Wallenberg pomagał im, wydając dokumenty dyplomatyczne umożliwiające uniknięcie aresztowania oraz ukrywając ich w budynkach należących do szwedzkiego przedstawicielstwa w Budapeszcie. Po zajęciu miasta przez Armię Czerwoną został aresztowany i – najprawdopodobniej – wywieziony do ZSRR. Jego dalsze losy nie są znane. Działania ambasady Królestwa Szwecji mające na celu uzyskanie informacji o tym, co dzieje się z Wallenbergiem i jego sprowadzenie pozostały bezowocne. Wiele wskazuje na to, że zmarł na terenie Związku Radzieckiego jako więzień. W 1986 roku został wyróżniony medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”. Otrzymał też honorowe obywatelstwa Stanów Zjednoczonych i Kanady.
Przemówienie Ambasadora Szwecji
Przed jedenastu laty odwiedziłem muzeum poświęcone ofiarom ludobójstwa w stolicy Rwandy Kigali. Było to doświadczenie niezwykle traumatyczne, ale bardzo potrzebne.
Pod koniec zwiedzania dotarliśmy do części muzeum zwanej „Utracone jutro”. To sala poświęcona dziecięcym-ofiarom ludobójstwa i pokazująca je jako jednostki – ich zdjęcia, zainteresowania, ambicje i marzenia.
Patrzyłem, czytałem i płakałem.
Ludobójstwo w Rwandzie miało miejsce pięćdziesiąt lat po wydarzeniach w Budapeszcie w 1944 roku. Wymordowano wtedy osiemset tysięcy osób tylko dlatego, że należały do pewnej grupy, która wskutek czyjejś decyzji miała zostać poddana eksterminacji. Wydarzenia, które opisałem niewątpliwie różnią się od siebie. Trzeba jednak jasno stwierdzić: zło jest nadal obecne, wciąż ma potencjał zadawania ludziom niewyobrażalnego cierpienia.
Raoul Wallenberg był człowiekiem, który odważył się wyrazić sprzeciw, na przekór wszystkiemu. Dziś dokonujemy uroczystej inauguracji skweru jego imienia. Imienia szwedzkiego dyplomaty, który w czasie drugiej wojny światowej w ciągu pół roku ocalił dziesiątki tysięcy węgierskich Żydów. Jesteśmy tu dziś, by złożyć mu hołd.
Nie bez przyczyny mówi się, że Raoul Wallenberg stał się „uniwersalnym symbolem odwagi cywilnej, humanitaryzmu i poświęcenia”. Na szczęście nie jest on jedynym przykładem takiej postawy. Jego odwaga i zdolności organizacyjne są imponujące. W podobnym duchu działało też wielu innych, w tym Polacy.
Jakiś czas temu podczas warszawskiej ceremonii poświęconej Raoulowi Wallenbergowi były Ambasador Izraela w Polsce, Zvi Rav-Ner wygłosił pamiętne przemówienie, w którym podkreślił dwie ważne kwestie.
Po pierwsze – Holokaust jest wieczny, bo wieczne są jego konsekwencje. Gdyby nie on, dziś na świecie żyłoby czterdzieści milionów Żydów zamiast trzynastu. Straciliśmy nie tylko ofiary, ale także ich nienarodzone dzieci i wnuki.
Po drugie – pomoc, jakiej im udzielono też jest wieczna. Ocaleni żyją w nowych pokoleniach.
Wallenberg sprzeciwiał się okrutnym zbrodniom jednego totalitaryzmu, a sam padł ofiarą innego – zaginął w Związku Sowieckim na początku 1945 roku. Swoim poświęceniem pokazał całemu światu, że liczą się czyny każdej jednostki, że jeden tylko człowiek może zmienić świat. Mógł przecież wybrać drogę o wiele łatwiejszą. Ale nie potrafił. Jego wniosek był prosty: nie mógłbym postąpić inaczej.
Czy i my doszlibyśmy do tego samego wniosku, bez względu na ryzyko, na jakie wystawilibyśmy siebie samych i nasze rodziny? Bez względu na poświęcenia, jakich ta decyzja by wymagała? Dla Wallenberga wybór był oczywisty. Raoul Wallenberg powinien być z nami kilkadziesiąt lat po zakończeniu drugiej wojny światowej. Zamiast tego stracił życie, nie wiadomo dokładnie kiedy, gdzieś w Związku Radzieckim. Został więźniem, choć był bohaterem. Smutkiem napawa mnie świadomość tego, że nasz rząd przez wiele lat zrobił tak mało, by wyjaśnić losy Wallenberga i domagać się jego uwolnienia.
Słusznie ciągle powtarzamy: nigdy więcej.
Mimo to wydarzyły się Srebrenica i Rwanda. Do listy można też dodać Kambodżę. Czego nauczyły nas wydarzenia, mające miejsce dekady po Holokauście?
Podczas wspomnianej już ceremonii w Warszawie Konstanty Gebert dał odpowiedź na to pytanie: Pielęgnowanie pamięci o ludziach takich jak Raoul Wallenberg to sposób na zapobieganie i sprzeciwianie się kolejnym przypadkom ludobójstwa i innych przestępstw przeciwko ludzkości. Ludzie tacy jak on stają pomiędzy oprawcami a ofiarami.
Pielęgnowanie pamięci o Raoulu Wallenbergu to sposób na ciągłe przypominanie sobie o obowiązku ochrony praw człowieka, a także tych odważnych jednostek, które praw człowieka bronią.
Takich ludzi znajdziemy na całym świecie. To oni podejmują ryzyko. Doświadczają prześladowań. Czasem znikają jak Wallenberg. Są mordowani. Potrzebują naszego wsparcia. Więcej – każdy z nas może stać się jednym z nich. Możemy i powinniśmy być obrońcami praw człowieka, tam, gdzie przyszło nam żyć. Nie zgadzać się na prześladowania, na ksenofobię, homofobię antycyganizm czy antysemityzm.
To jedyna droga, by w końcu urzeczywistnić motto „nigdy więcej”, by mieć pewność, że jutro nigdy nie zostanie utracone wskutek strasznych zbrodni. Raoul Wallenberg pokazał nam, jak to robić.
Liczy się zaangażowanie każdego z nas.
Źródło: swedenabroad.com
Fot: freeimages.com